„Kije samobije”
Tekst: Roksana Jędrzejewska-Wróbel
Ilustracje: Marianna Oklejak
Seria: „Siedem szczęśliwych. Baśnie nie dość znane”
Wydawnictwo Bajka
Szczęśliwy człowiek, który w dzieciństwie nie zaznał ciosów kijów samobijów, zadających ból poprzez uparte przypominanie raniących słów, jakie padają, choć nie powinny, z ust osób najbliższych dziecku: mamy, taty, cioci, babci, dziadka. Każdy cios kijów to nic innego jak zinternalizowane uwagi: „jesteś za gruba”, „garbisz się”, „masz za duże stopy”, „za małe oczy”, „za duży nos”, „nie dasz rady”, „to nie dla ciebie” itd., które choćby tylko raz wypowiedziane, zostają w pamięci dziecka w formie jednego zdania: „Jesteś do niczego!”. Nie trzeba dodawać, że nie pomaga ono w osiągnięciu samoakceptacji.
Dobrze, jeśli dziecko ma w swoim otoczeniu przynajmniej jedną osobę kochającą je bezwarunkowo. Jeśli nie ma tego szczęścia i wszyscy dookoła „w imię jego dobra” zbyt często je karcą, wtedy wyjście z tej przykrej sytuacji jest właściwie jedno: okaleczone wewnętrznie dziecko musi przekonać samo siebie, że jest pełnowartościowym człowiekiem, nawet jeśli nie umie pływać lub ma niezgrabne stopy.
Takie smutne doświadczenie stało się udziałem Anielki, bohaterki szóstej już książki z cyklu „Siedem szczęśliwych. Baśnie nie dość znane” Roksany Jędrzejewskiej-Wróbel i Marianny Oklejak.
Przypadek sprawił, że dziewczynka dostrzegła podobieństwo dręczących ją kijów samobijów, które istniały przecież tylko w jej głowie (choć w bajce nie jest to wcale takie pewne) do kijów treningowych wykorzystywanych w japońskich sztukach walki.
Dzięki treningom aikido udało się Anielce zwalczyć poczucie winy i bezradności i spotkać wiele przyjaznych, akceptujących osób. A kije samobije? Cóż! Trzeba wyrzucić je raz na zawsze z naszego życia!
(Ewa Gruda)