„Ryś miasta”
Tekst: Katarzyna Wasilkowska
Ilustracje: Maciej Szymanowicz
Wydawnictwo Literatura
Już tytuł tej książki, jak również ilustracja na okładce sugerują, że Ryś i jego miasto należą do siebie nawzajem, a Ryś dodatkowo nad miastem czuwa. Czytając książkę, odkrywamy, że siedmioletni Ryś jest dzieckiem niezwykłym, któremu „zniknięty” w pewnym momencie dziadek przekazał specjalne zadanie. Nauczył wnuka, że o miasto, jak o bliskiego człowieka, należy dbać. Na przykład o zdrowe powietrze. Można je naprawić, wysyłając w kierunku ludzi „bagatelki”, czyli sygnały dobra, jeśli nawiązać do Eksperymentalnych Sygnałów Dobra ESD z „Jeżycjady” Małgorzaty Musierowicz. Dziadek Rysia, podobnie jak Gabrysia Borejko i bliskie jej osoby, uważa, że bagatelki są zaraźliwe i ten, kto taką otrzymał, chętnie podaje dalej. A przecież im milsi dla siebie są mieszkańcy miasta, tym powietrze staje się czyściejsze!
Cóż jeszcze robią Ryś i jego dziadek podczas obchodu miasta? Na przykład pomagają marynarzom w cumowaniu na nabrzeżu, kupują rurki z kremem u pani, która się martwi, że pewnego dnia nikt od niej już nie kupi smakołyku i straci ona nie tylko pracę, ale i sens życia. Troszczą się o zwierzęta, zwłaszcza te, którym dzieje się krzywda, dostarczają jedzenie sąsiadowi, który „miał chore nogi i bał się zimą chodzić po śliskim”, dbają o zachowanie i przekazywanie tradycji (legenda o stolemie i płaskiej wieży). Udało im się także wykonać pewną instalację, w której wykorzystali miejskie posągi, co przyczyniło się do rozsławienia ich ukochanego miasta w świecie.
Katarzyna Wasilkowska pisze o tych działaniach z dużym humorem i nie mniejszym wzruszeniem. Trudno się dziwić. Opiekuńczy duch miasta to wielka rzecz! Kiedy zabraknie dziadka, Ryś z pasją przejmuje jego dzieło. Nikt nawet nie zauważa zmiany. Nie na darmo dziadek nauczył Rysia sztuki kamuflażu…
(Ewa Gruda)